Sasha Kanavalau

A ile krowa ma łat? A dlaczego tata ma włochate uszy? A po co pies Stefan zjadł skarpetę? A no właśnie… ta dziecięca ciekawość. Radosna i bezpośrednia. W swojej sztuce staram się szukać odpowiedzi na, na pozór proste, lecz nie prostackie pytania. Pytania zadawane przez wewnętrzne dziecko. Każdy je ma. Nieważne ile masz lat, dziecko zawsze jest z tobą i pyta, pyta, pyta… a ty jesteś zbyt zajęty rutyną, materią i przestajesz go słuchać. A tam, w środku, cicho, cicho, prawie bezgłośnym szeptem popiskuje ten ktoś, o kim zapomniałeś. Nadstawiam serce. Powoli, bez pośpiechu, uważnie nasłuchuję. Słucham i milczę. Nie oceniam. Ręka sama zaczyna tworzyć. Kolorowo i lekko, śmiesznie i melancholijnie, prosto i naiwnie. Lecz głęboko i prawdziwie. Opowiada o ukrytych dziecięcych marzeniach i naiwnej radości czerpanych z małych rzeczy dookoła. O szczęściu.

Skończyłem szkołę artystyczną dla dzieci uzdolnionych w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Przez 8 lat dzień w dzień musztra i sztuka. Forma, półcienie, anatomia. Naucz się na początku malować, a potem twórz! Jasne. Po skończeniu edukacji porzuciłem sztukę na długie 15 lat. Miałem dość. Chciałem zapomnieć o wszystkich tych akademickich kocopołach. 15 lat dorosłego życia: art director, senior art director, własna agencja reklamowa, reżyser reklamowy, nagrody, festiwale… Więcej, więcej, więęęęęęcej… a radość gdzie? A meta gdzie? Gdzie kończy się to więcej? Powoli, powolutku zacząłem znowu czuć. Słyszeć. Cicho, cicho… moje dziecko pytało. Daleko jeszcze? Kiedy dojedziemy? Słuchałem. Bałem się. Ale bardzo chciałem znowu tworzyć. Usłyszałem swoje dziecięce marzenie. Zamknąłem oczy i… niech się stanie, co ma się stać! Wróciła sztuka. Prosta i naiwna. Prosto z serca. Taka jaką widzicie. Tak jak czuję.

Brak ofert

    NAPISZ DO MNIE